Anieli Grali.

Boże Narodzenie to wspaniały czas. I choć jedni mówią, że nie o Mikołaja ani choinke tu chodzi to cieszę się, że pożyczylismy sobie takie kolorowe zwyczaje. Bo czy nie dzięki migoczącym światełkom, usmiechniętym aniołkom i tym podobnym gadzetom częśćiej i chetniej otwiera się nasze serduszko.

Rodzinnie w  Wolskie Centrum Kultury


Choinka na warszawskiej starówce

Sąsiedzka gwiazdka na Chłodnej




Tak czy inaczej nie wyobrażam sobie Bożego Narodzenia bez szopki i Jezuska.
Moj 7 syn miał zaszczyt wcielić się w Józefa tego roku :)



Przez pół przedstawienia opierał sie o żłobek ale dzielnie wypowiedział swoją  kwestię
" Po tych waszych darach i po waszym trudzie
widzę ,że z Was będą pożyteczni ludzie
Niech Was błogosławi Bóg przez życie całe
rośnijcie ojczyźnie i Bogu na chwałę"


Ale najmilsza była Cicha Noc na cymbałkach w wykonaniu tych dzielnych pierwszaków


A to już moja córka z chórem





Młyn z podwórkową gwiazdką

Tak się stało ze zaprzyjaźniłam się z osiedlową świetlicą dla dzieci. Przyjaźń to piękna bo co roku wspieramy Podwórkąwa Gwiazdkę organizowaną przez OPS i Młyn na Woli. Był bigos "co kto wrzuci" Pyszny! czerwony barszczyk, mnóstwo słodkości i prawdziwie ekologiczna choinka. I choć choinka kuła w oczy nielicznych mieszkańców osiedla i szybko skończyła w śmietniku , wpomnienia zostaną.

Kilka fotek  z imprezy autorstwa mojego, pracowników Młyn na Woli i fotografów










Rowerem przez wieś

Ostatnie dni obfitowały w rower. Pogoda trochę się popsuła i dzieci się nudziły. Poza tym ja, marny sportowiec postanowiłam zadbać o kondycję i zakupiłam zgrabnego taniego mieszczucha.
Moją determinacją zaraziłam rodzinkę i dobry dziadek wydobył prehistoryczne rowerki typu Pelikan czy Wigry3 które pamiętają czasy kiedy dzieci dziadka były dziećmi i moje dzieci mogły udać się na dalekie wycieczki.

32 km pierwszego dnia na takim pelikanie to dla 6latka wynik sportowy a i dla 9latki na Wigry również.

Pierwsze kroki a raczej pedały przez leśne scieżki nad Bug










Później poszło dalej.. 11km do Grannego i przez lasek po nadbużu  do Wojtkowic. Jesli kos szuka cichego miejsca na letniko na podlasiu polecam odwiedzić Kruzy. Jestem pod wrażeniem wioseczki.






Drugiego dnia odkryliśmy Młyn. Stary i nieczynny ale była całkiem fajna zabawa







Węgierki z polskiej wsi -proste przepisy

Pierwszy przed jesienny weekend wykorzystany na maksa na pracę w sadzie. Śliwki obrażone brakiem czasu właścicielki pospadały z drzew i postanowiły użyźnić glebę. Udało mi się uratować spore wiaderko i wypróbować swoje kuchenne umiejętności.


Na początek  Śliwki w zalewie korzennej.
-śliwki bez pestek  podzielone na połówki
- 2,5l ciepłej wody
-4 goździki
-2 łyżeczki cynamonu
-0,5 szklanki octu
-0,5 szklanki cukru

Cukier rozpuszczamy w ciepłej wodzie, dodajemy pozostałe składniki, zalewamy nimi śliwki ciasno ułożone w słoikach. Pasteryzujemy. Ja wstawiam na 15min do piekarnika nagrzanego w 130st


Przepis wynaleziony w sieci  na stronie Moni
http://moniagotuje.blogspot.com/2013/09/korzenne-sliwki-w-occie.html

Przydały mi się słoiczki przytargane z dżemem z Włoch, taka już jestem śmieciara :)

Moje śliweczki wygladają tak





Na deser pyszne prościutkie ciasto.
Pierwsza blacha wpadła do brzuchów w godzinę, więc powstało x2






-Śliwki umyte , bez pestek dzielimy na połówki o.k 0,5 kg
-Do drugiego naczynia wsypujemy:  -
-1,5 szklanki mąki pszennej
-0,5 szklanki oleju
-0,5 szklanki cukru
-4 jajka
Dokładnie mieszamy aż powstanie jednolita masa. Wykładamy na blachę wysmarowaną tłuszczem i oprószoną mąką
Na wierzchu układamy śliwki
Piec w piekarniku nagrzanym do 180st ok 50-60min



A na koniec kilka jesiennych fotek z mojej uroczej śliwkowej okolicy :)










Ziemniaczane Święto




 Niedziela przywitała nas jesienną pogodą, ale tradycja to tardycja, obecność obowiązkowa.
 Zakatarzona i z bolącym gardłem  powędrowałam na wykopki. Nie takie zwykłe, bo w Skansenie .

http://www.muzeumrolnictwa.pl/images/wykopki2013/plakat.jpg

Kto nie widział jak się zbiera ziemniaczki, szatkuje kapustę lub obrabia len to impreza całkiem fajna,
pokazowa, chociaż pewnie panie w pięknych pasiakach w pole nie chodziły.

 



 Osobiście czekałam na krośniarki, z nadzieją że podpatrzę jak zbudować w domu krosna, niestety wystraszyła mnie ulewa i mokre buty.
Na pocieszenie nabyłam dwa pyszne słoiczki miodu z przydomowej pasieki, ogromniaste placki drożdżowe i wróciłam do domu.



Miodu pilnował miś wielki i straszny..



.. wokół pachniało ziołowym ogródkiem



a nad wszystkim czuwał Jezus Frasobliwy..



i przygrywały ludowe kapele




A że Ziemniaczki dobra rzecz wie każdy, dlatego łatwiutki przepis na pyszne, zapiekane ziemniaczki, przekładane boczkiem i żółtym serem



Konie

Nigdy mnie specjalnie nie ciągnęło do koni. Przerażały mnie, poza tym co to zwierz, co to nie można go wziąć na kolanka i popieścić za uszkiem. Widać z wiekiem pomieszało mi sie w głowie, bo od jakiegos czasu ciągnie mnie do nich niemiłosiernie. Przyznam, że nawet rozgladam się za jakąś miłą stadniną w okolicy.

Tak więc  miałam pisać o dożynkach, straganach i piwie z jałowca ale...

po tygodniu w pracy i przygotowaniach do "wedding story" obudzilam się bardzo wczesnym rankiem, spakowałam  w pospiechu i pognałam te dwieście km na IX Zawody w Powożeniu Zaprzęgiem w Ciechanowcu.

Nero- mój faworyt odpadł przy 8 punkcie , bo mu się przeszkoda nie spodobała ale za to jaki przystojny..





A to moja perła biała, nawet dała sie pogładzic po pysku. Piękna! i niesamowicie wysoka, pewnie 2razy wyższa ode mnie.


A na koniec piękny ukłon dla tych co kochają konie



Prywatne niebo ciemną nocą :)

Moje prywatne ciemne niebo.. kocham nie oddam.
Ze wszystkich które namalowałam kiedykolwiek te podobają mi się najbardziej, może dlatego, że wcale mi się nie chciało, tak mi było jakoś smutno i pod górkę. Skorupki o wartości czysto sentymentalnej